
Urazy głowy mogą mieć poważne konsekwencje dla poszkodowanej osoby i jej rodziny. To także duże koszty, nie tylko dla rodziny, ale również dla pracodawcy i społeczeństwa. Dlatego to dla mnie naturalne, że noszę kask we wszystkich wymagających tego sytuacjach – takich, gdzie istnieje ryzyko urazu głowy – zarówno w pracy, jak i w czasie wolnym!
Tobias Svensson, Managing Director SSAB Poland
Warto „lepiej w kasku”, bo nie warto stracić przestrzeni dla nowych pomysłów, przeżyć i wspomnień! Dlatego naturalnym odruchem dla mnie jest noszenie kasku bądź hełmu wszędzie tam, gdzie jest ryzyko urazów głowy, które mogą nieść za sobą poważne konsekwencje.
Patrycja Wesołowska, OHS Specialist SSAB Poland
SSAB jest partnerem ogólnopolskiej akcji społecznej "Lepiej w kasku" promującej bezpieczną jazdę rowerem:
https://www.facebook.com/lepiejwkasku/
SSAB dąży do bycia najbezpieczniejszą spółką stalową i podejmuje ku temu wiele działań. Program świadomości bezpieczeństwa ma wspomagać osiąganie założonego celu, jakim jest środowisko pracy bez wypadków i chorób zawodowych. Jednym z ważnych aspektów jest stosowanie odpowiednich środków ochrony osobistej dostosowanych do charakteru pracy, w tym przede wszystkim hełmów ochronnych/kasków, odzieży ochronnej i obuwia ochronnego.
- rozmowa z Wojciechem Szczecińskim, pracownikiem SERVICES SSAB, rowerzystą i ojcem zawodniczki Pucharu Świata w kolarstwie górskim XCO
Pytanie zasadnicze: dlaczego rower?
Jazda na rowerze ma tyle zalet, że nawet trudno byłoby wymienić je wszystkie. Prawda jest taka, że rower towarzyszy mi od zawsze. To dla mnie codzienność i wielka radość z jazdy!
Za co cenisz sobie rower w codziennym przemieszczaniu do pracy?
Każdego dnia rano doceniam te wszystkie cechy, za które chwali się rowery: szybki dojazd, omijanie korków i oszczędność paliwa. Dodatkowo dbam w ten sposób o środowisko i jestem niezależny od innych osób, z którymi zazwyczaj dojeżdżam autem do pracy. Wsiadam i jadę, tak jest najwygodniej. I mam z tego trochę radości każdego dnia.
Czyli można przyjąć, że rower to Twoja pasja, którą w naturalny sposób udało Ci się zarazić także Twoją córkę?
Rowery to u nas taka rodzinna tradycja. Mój tata jeździł na kolarzówce, pokonując trasy po 100–300 km. To było w czasach, kiedy nie było przerzutek. Tylne koło miało małą zębatkę po prawej, a dużą po lewej i kiedy tata wjeżdżał w górzysty teren to obracał tylne koło tak, żeby duża zębatka była tam, gdzie łańcuch. Od dziecka miałem rowery – BOBO, Wigry, Wigry 2, Gazela, Romet Sport… Pierwszy rower górski dostałem od wujka z Niemiec, kiedy jeszcze „górale” wcale nie były popularne w Polsce.
Obracaliśmy się w środowisku ludzi związanych z rowerami i to było naturalne, że dziecko jeździ z nami – najpierw w przyczepce, później na małym rowerze, gdzie przy podjazdach córka ciągnięta była na sznurku. Nasza 8-letnia wówczas córka przejechała w górach dystans 64 km i nawet nie zauważyliśmy, żeby było w tym coś dziwnego… A dzisiaj startuje w olimpijskiej odmianie kolarstwa górskiego, tzw. XCO, w kategorii U23. Jest w Kadrze Polski i startuje w Pucharze Świata.
Teraz na podjazdach nie potrzebuje mojego wsparcia. Mój górski rower elektryczny wytrzymuje trening jej tempem przez ok. 1,5-2 godziny, po czym muszę wracać, podczas gdy jej trening trwa 3-3,5 godziny.
Czy wyczynowe, często ekstremalne podejście od jazdy rowerze budzi w Tobie obawy, szczególnie jako ojca sportowca?
XCO może wyglądać przerażająco, ale o dziwo wypadków jest mało. Niechęć i obawy wzbudzają we mnie uzupełniające treningi na rowerze szosowym i starty córki w wyścigach szosowych. Wypadków na szosie jest bardzo dużo. Wynika to z dużych prędkości, tłumu w peletonie, a poza zawodami – z braku poszanowania na linii kierowca auta-rowerzysta. Także ostrożność na drodze jest bardzo ważna.
Świadomość rowerzystów w zakresie bezpieczeństwa jest coraz większa, Ty również jeździsz w kasku. Dlaczego Twoim zdaniem jest to istotny element, nie tylko w sporcie wyczynowym?
Świadomość może jest większa, ale w porównaniu z innymi krajami nadal jesteśmy bardzo zacofani. Jazdę w kasku forsuję u moich dzieci od najmłodszych lat, sam oczywiście też zawsze mam kask, jako przykład. Trudno byłoby zmusić dzieci do czegoś, czego się samemu nie przestrzega.
Dlaczego jest to takie ważne? Odpowiedź jest bardzo prosta. …..Bo warto żyć!
Dlaczego warto pamiętać o kasku? Co powiedziałbyś osobom, które celowo rezygnują z jego noszenia?
Jeśli ktoś celowo rezygnuje z noszenia kasku to nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli brak kasku wynika z niewiedzy, mogę zwrócić uwagę, doradzić. Szczególnie dotyczy to rodziców, których pociechy jeżdżą bez kasku na rowerze. Niektórym wydaje się, że lepiej jest pozwolić dziecku na taką swobodę. „Lepiej w kasku”…, bo życie jest zbyt ciekawe i cenne.